Strony

31 maja 2015

Konstrukcje i materjały budowlane w ramach wystawy - artykuł Wacława Żenczykowskiego


Ogólny charakter Wystawy jest treściwie odtworzony w zdaniu p. d-ra T. Garbusińskiego, zamieszczonemi w Katalogu na str. 8: „Celem Wystawy jest uświadomienie droga popularno-dydaktycznego pokazu — szerokich sfer społeczeństwa, budujących małe domy mieszkalne na własny użytek — o tych wszystkich zagadnieniach, jakie sa związane z budowa małego domu, w szczególności zaś wskazanie na konieczność wyboru przy budowie — zarówno racjonalnych, ekonomicznych i estetycznych typów domów, jak i celowego użycia materjałów i konstrukcji budowlanych".

To celowe i umiejętne użycie właściwych materjałów w odpowiednich konstrukcjach jest pierwszorzędnem zagadnieniem nietylko samego przemysłu budowlanego, lecz zarazem zagadnieniem znajdującem swój wyraz w całości gospodarki społecznej państwa.

Olbrzymi rozwój budownictwa w ciągu ostatnich dziesiątków lat, zwłaszcza materiałów i sposobów budowania, oraz zwiększenie wymagań, stawianych objektom budowlanym, wymaga z jednej strony bardzo poważnych badań naukowych i doświadczalnych, a z drugiej — stałego informowania budujących — jak należy najlepiej budować.

Z tych powodów, w zrozumieniu, że przemysł budowlany jest jednem z ważniejszych ognisk życia gospodarczego, które zarazem podtrzymuje cały szereg innych przemysłów pokrewnych, — w wielu krajach na świecie (Anglja, Rosja, St. Zj. A. P., Niemcy) zorganizowano placówki specjalnie przeznaczone dla naukowych badań różnych dziedzin budownictwa.

Placówki te są przeważnie suto subsydjowane lub utrzymywane przez rządy państw i organizacje przemysłowe.

W Polsce jesteśmy w tej dziedzinie, przynajmniej narazie, upośledzeni.

Mamy wprawdzie szereg laboratorjów, które między innemi wykonywują również i próby budowlane, ale są to przeważnie próby odbiorcze, badań zaś systematycznych naukowych spotyka się b. niewiele w ilości
bezwarunkowo niewystarczającej 1).

Różne zjazdy i organizacje domagają się aby stworzyć Naukowy Instytut Budownictwa o szerszym programie działalności podobnie jak stworzono Instytut Chemiczny, Aerodynamiczny lub Radowy, niestety jednak wyniki tej akcji nic dały jeszcze rezultatu 2).

Wobec powyższego stanu rzeczy oraz małej ilości literatury i wydawnictw technicznych z zakresu budownictwa, jest niezmiernie cenną akcja B. G. K. zmierzająca do podniesienia ogólnego poziomu budownictwa w Polsce.

Ostatni przejaw tej akcji — Wystawa Budowlana — zawiera pierwszorzędny malerjał propagandowy i dydaktyczny zarówno dla techników budowlanych jak i dla zupełnych laików.

W zakresie konstrukcyj, robót i materjałów budowlanych najciekawszemi na Wystawie są 3 domy pokazowe w różnych stadjach wykonania, stoisko Poradni Budowlanej przy Pol. Tow. Reformy Mieszkaniowej, stoisko Ministerstwa Opieki Społecznej, oraz stoiska poszczególnych gałęzi przemysłu budowlanego, pozatem domy wykończone według typowych projektów B. G. K.

Domy w budowie.

Dom Nr. 15 przedstawia początkowe sladjum budowy, a więc wykopy, fundamenty, izolację pionową i poziomą, ułożenie belek żelaznych, murowanie ścian i kominów, kanały wentylacyjne i piecowe, strzępia zazębione i uciekane, spoinowanie, podłogę w części niepodpiwnicznej,
schody wspornikowe i t. d.

Dom Nr. 14, budynek w stanie surowym, przedstawia przejrzyście w różnych fazach wykonane stropy ceglane na belkach żelaznych, stropy drewniane ze ślepym pułapem i polepą, więźbę dachową z pokryciem dachu i zawieszeniem rynien, przesklepienia otworów w ścianach, nasady kominowe, taras i t. p.

Dom Nr. 13 wyprowadzony pod dach wraz z pokryciem i wykończeniem robót blacharskich i dekarskich, przedstawia b. udatnie w różnych fazach — wykonanie ścianek działowych, tynkowanie zewnętrzne i wewntęrzne, podłogi i posadzki drewniane, betonowe i terrakotowe, fundamenty pod piece, trzon kuchenny z podgrzewaczem, malowanie klejowe i olejne ścian
oraz olejne stolarki, instalacje wodociągowe, kanalizacyjne, oświetleniowe i t. p.

Przy powyższych domach przedstawiono kompletne urządzenie placu budowlanego rusztowania i t. p.

B. szczęśliwem było zestawienie niektórych fragmentów w wykonaniu złem i dobrem. Dzięki udatnym i wyraźnym napisom, podkreślającym charakterystyczne szczegóły budowy, zwiedzający utrwala sobie w pamięci nietylko, jak należy budować, ale również i jakich wad trzeba unikać, laik przytem zaznajamia się z obcemi mu nazwami elementów i czynności
budowy.

Całokształt budowy tych domów uzupełniony został pokazem obok umieszczonych niewielkich połaci dachów, pokrytych blachą, papą, dachówką i eternitem w sposób dobry i wadliwy; niewiadome tylko, dlaczego zalecono, że dach o spadku 15% musi być koniecznie pokryły eternitem.

Domy mieszkalne wykończone.

Domy te przedstawiają 3 odrębne sposoby zabudowy: a) domy zwarto szeregowe Nr. 1 — 15 (trzy ostatnie w stadjum budowy opisano wyżej), b) domy bliźniacze Nr. 16 — 26, c) domy wolnostojące Nr. 27- 38. a i b) Domy zwarte szeregowe i bliźniacze są murowane, jednopiętrowe, częściowo podpiwniczone, kryte podwójną papą bitumiczną. Fundamenty i ściany piwnic murowane na zaprawie cem. - wap. z cegły pełnej, ściany zewnętrzne parteru i piętra z cegły dziurawki gr. 55 cm., więźba dachowa drewniana, rynny i rury spustowe z blachy cynkowej, stropy ceglane systemu Kleina na belkach żelaznych, ścianki działowe z cegły dziurawki, stopnie w klatkach schodowych betonowe z okładziny terazzo, schody do piwnic betonowe, na poddasze — drewniane. W domach 16, 17, 24 i 25 schody drewniane ze stopniami dębowemu. Okna futrynowe otwierane nazewnątrz i dowewnątrz, drzwi płycinowe, piece zduńskie pokojowe oraz trzony kuchenne — z kafli polewanych, podłogi sosnowe, w łazienkach i klozetach — płytki cementowe.

Ściany i sufity wnętrz tynkowane i malowane. Wyprawa zewnętrzna wykonana sposobem nakrapiania, cokół i stopnie wejściowe z klinkieru i betonu.

Domy posiadają instalacje światła elektrycznego, dzwonków, wody, gazu (tylko rurociągi) i kanalizacji z przyłączeniem do sieci miejskiej.

c) domy wolno-stojące — parterowe z mieszkalnem poddaszem, częściowo podpiwniczone, kryte dachówką zakładkową, ściany zewnętrzne gr. 55 cm. z cegły, ściany wewnętrzne i działowe — również ceglane. Stropy nad piwnica systemu Kleina na belkach żelaznych, pozatem stropy drewniane. Schody i podłogi sosnowe. Okna podwójne otwierane nazewnątrz i dowewnątrz, drzwi zewnętrzne płycinowe, wewnętrzne płytowe.

Piece i kuchnie licowane kaflami kwadratelowemi. Budynki wewnątrz tynkowane i malowane, wyprawa zewnętrzna z zaprawy wapiennej.

Instalacja światła elektrycznego, wody, gazu i kanalizacji z przyłączeniem do sieci miejskiej.

Konstrukcje budowlane we wszystkich tych domach mieszkalnych oraz wykończenie naogół nie przedstawiają nic do zarzucenia, jednakowoż konstruktorowi nasuwa się pytanie pod adresem projektodawców i wykonawców: „dlaczego wszędzie stropy Kleina na belkach żelaznych?" Wszak wiadomo, że istnieje wiele innych ognioodpornych typów stropów, które są nie gorsze, a zarazem tańsze przy obecnych cenach cementu. Chyba tylko tem objaśnia się zastosowanie stropów Kleina, że są one do pewnego stopnia łatwiejsze w wykonaniu?

Wszystkie domy ą murowane ze ścianami zewnętrznemi na 2 cegły. Wiadomem jest jednak, że ze względów termicznych wystarczy 1 1/2 cegły, jeśli się zastosuje pustaki ceglane murowane z 2-ma pustemi pionowemi spoinami w/g sposobu amerykańskiego, rozpowszechnionego w St. Zj. A. P., a obecnie zaleconego oficjalnemi okólnikami w Rosji Sowieckiej; takie typy murów pokazane są zresztą na wystawie w stoiskach przemysłu ceramicznego.

Stoiska Poradni Budowlanej przy Polskim Towarzystwie Reformy Mieszkaniowej.

Stoiska te mają charakter wybitnie dydaktyczny.

Na pierwszym planie należy wymienić obszerne tablice przedstawiające najrozmaitsze szczegóły konstrukcyjne budynków w wykonaniu ziem i dobrem, a więc: dachy, kominy, ściany, drzwi, podłogi, gzymsy, fundamenty i t. p.

Tablice te cieszą się, wielkiem zainteresowaniem zwłaszcza u studentów; mogłyby być pożądaną pomocą naukowa w uczelniach technicznych.

Pozatem mamy tu modele typowych drobnych domków według projektów konkursowych B. G. K., ilustracje dobrego i złego użytkowania i konwersacji mieszkania i domu, 2 gabloty, zawierające najnowsze piśmiennictwo techniczne z dziedziny budowy małych domów, wypożyczone z Księgozbioru Katedry Budownictwa Ogólnego Politechniki Warszawskiej, wreszcie pokaz złego i dobrego drewna budowlanego, cegły i piasku.

W środku pomieszczenia stoją 2 piece zduńskie, częściowo wykonane, jeden z nich nosi napis "zły", drugi "dobry". Niestety większość zwiedzających nie wie na czem polegają te oceny. Należałoby wykonać rysunki i schematy przepływu gazów, oraz podać zrozumiałe objaśnienia, bez których pokaz pieców jest bezcelowy.

Stoisko Ministerstwa Opieki Społecznej.

Dział ten poświęcony jest głównie zaopatrywaniu w wodę i usuwaniu nieczystości z domów nieprzyłączonych do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej.

Mamy tu rysunki i modele urządzeń do czerpania wody ze studni, schematy oczyszczania wody, modele ustępów, śmietników, osadników, doła gnilnego i złoża biologicznego.

Przemysł Ceramiczny.

Najpoważniejsze wytwórnie w Polsce prezentują swoje wyroby zarówno w postaci oddzielnych elementów jak i gotowych części budynków (rys. 13). W dziale ceglarstwa znajdujemy rozmaite cegły, pustaki różnych wymiarów i kształtów do budowy ścian i stropów, dachówki, sączki, przewody wentylacyjne i kominowe i t. d.: Bogato jest reprezentowany dział klinkierów budowlanych i kamionki: klinkier do licowania ścian, płytki podłogowe i rury. Pozatem są wystawione wyroby szamotowe, kwasotrwale i kafle ceramiczne.

Na specjalną uwagę zasługują ściany z pustaków ceglanych z niezapełnionemi spoinami pionowemi (rys. 14). Pustki powietrzne w tych ścianach są wąskie i niewysokie, dzięki czemu powietrze jest unieruchomione, a zaprawa w spoinach przerwana, więc nie zachodzi obawa przemarzania poprzez zaprawę.

Dzięki tym pustakom mur prędzej wysycha, a wilgoć ma utrudnioną drogę do wewnętrznej powierzchni ściany. Takie ściany o gr. 1 i 1/2 cegły są lepszemi izolatorami ciepła, aniżeli mur pełny gr. 55 cm., a ich wytrzymałość dzięki przewiązaniu cegłami główkowemi na wysokości co kilka pustaków jest aż nadto wystarczającą dla małych domków i budynków szkieletowych. Robocizna przy tych ścianach jest również tańsza niż przy murze ze zwykłej cegły 3).

Wszystkie wyroby ceramiczne są w pierwszorzędnym gatunku: niektóre z nich np. gąsiory z fantastycznemi grzebieniami wzbudzają niekłamany podziw. Brak odpowiednich napisów wyjaśniających i tablic utrudnia jednak zapoznanie się z całością eksponatów.

Z żalem trzeba stwierdzić, że nasz przemysł ceramiczny nie wyrabia szeregu elementów b. przydatnych w budownictwie, a rozpowszechnionych już obecnie zagranicą. Chodzi tu przedewszystkiem o pustaki ograniczone ściankami ze wszystkich sześciu stron, któreby miały wielkie zastosowanie w stropach żeberkowych żelbetowych, następnie o płaskie lekkie pustaki o dużych wymiarach w planie dla pokrycia budynków halowych i t. d.

Przemysł metalowy.

Na stoisku, urządzeniem przez Poradnię Stosowania Żelaza Syndykatu Hut Polskich podano treściwy przegląd możliwości produkcyjnych hut w odniesieniu do budownictwa mieszkaniowego i zobrazowano postęp, jaki dokonał się ostatnio w różnych dziedzinach zastosowań stali.

Duże zainteresowanie wzbudza model wielkiego pieca. Oświetlona i ruchoma aparatura daje obraz powstawania żelaza.

Eksponaty stalowe zgrupowane w następujących działach: 1) Profile walcowane, 2) Konstrukcje stalowe i spawanie, 3) Blachy, 4) Rury, 5) Drut, gwoździe i siatki.

Należy podkreślić z naciskiem poważną lukę w wytwórczości naszego przemysłu stalowego: nie walcuje się dwuteowników szerokopasowych, oraz niektórych innych kształtowników np. ceownika Nr. 28. Brak tych profilów, które muszą być zastępowane w konstrukcji innemi profilami mniej ekonomicznemi jest poważnym hamulcem w rozwoju budownictwa szkieletowego, stalowego, utrudniającym konkurencję z żelazobetonem.

Natomiast z prawdziwem zadowoleniem wypada powitać nowe specjalne profile okienne, które pojawiły się w Polsce w ciągu ostatniego roku. Zaletą tych profili w porównaniu do dotychczas stosowanych jest szczelność okien, osiągana dzięki dokładnemu przyleganiu profili wzdłuż 2-ch stosunkowo znacznych i zakrzywionych powierzchni. Okna mogą być nieruchome, otwierane w całości lub częściowo na jedną lub dwie strony.

Nowością w dziedzinie budownictwa inżynierskiego są stalowe pale szpuntowe „Zgoda", których pojawienie się uniezależnia nas od analogicznych wyrobów zagranicznych.

Liczne modele porównawcze połączeń elementów stalowych wykazują wyższość spawania nad nitowaniem i korzyści, płynące ze zmniejszenia ciężaru konstrukcji spawanych. Elektrody wyrobu krajowego są uzupełnieniem tej części stoiska.

W dziale rur stalowych na uwagę zasługują rury lane, systemem odśrodkowym Laveau oraz tablica rur do wyrobu mebli stalowych.

Zastosowanie rur do wykonania konstrukcji stalowych, przedstawiono na modelach połączeń spawanych.

Drut i gwoździe zestawiono na specjalnej tablicy. Modele siatek drucianych świadczą o szerokiem ich zastosowaniu w zbrojeniach ścian, ogrodzeniach, sufitach i t. p. Na kilku modelach pokazano od niedawna wyrabianą u nas stal Isteg, której istota polega na skręceniu spiralnem naokoło siebie 2-ch prętów okrągłych, zaciśniętych na końcach w uchwytach, obracających się, lecz pozostających stale na niezmiennej odległości między sobą. Przy tego rodzaju skręcaniu długości każdego z 2-ch nawijających się wzajemnie prętów zwiększają się, dzięki czemu granica płynności tworzywa zostaje znacznie podniesiona. Na skutek tego dopuszczalne naprężenie takiej stali, jako zbrojenia w żelbecie można podnieść do 1800 kg/cm.2 Daje to w pewnych wypadkach oszczędności na ogólnym koszcie żelaza.

Na wolnym terenie wystawiono model konstrukcji stalowej, szkieletowej, naturalnej wielkości: pokazano tu różne sposoby wypełniania ścian i wykonania stropów.

Dominującą budowlą wystawy jest wieża o konstrukcji stalowej, propagująca wytwórczość blach cynkowych. W wieży tej przedstawione są blachy cynkowane arkuszowe, oraz nowość produkcyjna — taśma Sędzimir, walcowana na zimno. Taśmą tą jest opasana cała wieża wzdłuż linji śrubowej.

Pozatem na specjalnym modelu pokazano możliwości krycia dachów specjalnemi płatami blachy oraz wystawione blachę cynkowaną falistą.

Z wyrobów żelaznych zasługuje na uwagę kocioł do centralnego ogrzewania „Beck", który dzięki specjalnej konstrukcji rusztu może być opalany zarówno koksem, jak i węglem, drzewem oraz torfem.

Również na uwagę zasługują wystawione narzędzia pneumatyczne do nitowania, dłutowania i ubijania, które dopiero od niedawna zaczęto produkować w kraju.

Udatnie reprezentowany jest dział okuć budowlanych, dziwnym się jednak wydaje brak zawiasów wahadłowych, które dotychczas sprowadzane są z zagranicy.

W oddzielnem stoisku przedstawiono blachę cynkową w zastosowaniu budowlanem i zdobniczem oraz do sprzętów domowych.

Przemyśl cementowy, betonowy i. skałodrzewny.

Ten przemysł przedstawiony jest b. skromnie, a nawet można powiedzieć — ubogo w porównaniu z Wystawą Betonową z 1931 r.

Nielicznie reprezentowane fabryki cementu ograniczyły się do przedstawienia surowców, gotowego cementu, beczek i worków.

Na uwagę zasługują wyroby z eternitu: płyty zwykle i faliste różnych wymiarów i kolorów oraz fragmenty krycia dachów i okładziny ścian.

Ze stropów betonowych reprezentowany jest tylko jeden — typu „Isteg", z lekkich płyt — „Suprema" z wypraw szlachetnych — „Felzytyn".

Prawie zupełny brak t. zw. lekkich betonów.

Na wolnym terenie mamy niewielką ilość wyrobów betonowych jak, pustaki, rury, nasady kominowe i t. p.

Z działu sztucznego kamienia wyróżniają się estetycznie wykonane stopnie podokienniki i posadzki, jak również niedawno wprowadzone płytki cementowo-marmurowe gr. 2 cm. do licowania ścian zewnętrznych.

Kilka firm prezentuje posadzki skałodrzewne, naogół w skromnym zakresie.

Przemysł drzewny.

Przemysł drzewny reprezentowany jest przedewszystkicm przez Polską Agencję Eksportu Drewna — „Paged", przez Radę Naczelną Związków Drzewnych w Polsce, przez Starachowickie Zakłady Górnicze i t. p.

Paged centralizuje sprzedaż materiałów drzewnych ze wszystkich lasów państwowych. Ustalenie przez Administrację Lasów Państwowych jednolitego systemu klasyfikacji tarcicy oraz zestandaryzowanie i polepszenie produkcji, przyczyniło się niewątpliwie do podniesienia jakości i szerszego rozpowszechnienia materjału z marką L. Orzeł P.

W obszernych stoiskach widzimy materjał drzewny w różnych postaciach i różnych gatunków, forniery, sklejki, oraz wszelkiego rodzaju stolarkę budowlaną.

Ciekawie przedstawiają się drzwi płytowe w poszczególnych fazach wykonania oraz okna szwedzkie, Wróblewskiego i inne.

Na modelach pokazano rozmaite rodzaje ścian i stropów drewnianych, wiązarów dachowych syst. Stephana, Paradistala i t. p.

Przemysł zduński.


Ten przemysł nie spełnił w dostatecznej mierze podstawowego zadania wystawy, jakim jest cel dydaktyczny. Zamało lub zupełny brak tablic, wykresów; wykonane w niektórych miejscach przekroje pieców niewiele mówią laikowi a nawet obeznanemu technikowi.

A szkoda, bo niektóre nasze piece są bardzo nowoczesne i prawidłowej konstrukcji, posiadającej duże zalety w porównaniu ze starymi, pokutujacemi jeszcze dziś piecami wielokanałowemu.

Przemysł kamieniarski.

W kilku stoiskach widzimy bogatą kolekcję naszych kamieni pięknie obrobionych. Na wyróżnienie zasługuje różnobarwne marmury kieleckie i alabastry, pozatem piaskowce, granity i t. p.

Papy i izolacje od wilgoci.

W kilku estetycznych kioskach przedstawiono rozmaite rodzaje pap smołowcowych i bitumicznych, bitumowaną jutę do izolacji mostów, zbiorników, tarasów i t. p., bitumiczny filc, masę izolacyjną azbestowo-bitumiczną i t. d.

Ogólną uwagę zwraca srebrzyste lśniące pokrycie z materjału „alumitu" — papy bitumicznej z powłoką aluminiową. Materjał ten jest  ozpowszechniony i dość ceniony zagranicą.

Pozatem spotykamy izolacje poziome i pionowe budynków wykonane z gudronitu w naturalnych wymiarach i na modelach.

Szkło.

Wytwórnie prezentują wszelkie rodzaje szkła okiennego i budowlanego, oraz szkła okładzinowego do ścian.

Brak t. zw. rotalitów i luksferów, które do chwili obecnej sprowadzane są z zagranicy.

* * *

Naogół stoiska przemysłu wytwórczego spełniają dobrze cel dydaktyczny, pouczając zwiedzających bez nadmiaru reklamy.

Mimo pewnych braków, które zawsze są nieuniknione, wystawa znakomicie osiągnęła swoje zadanie.

Dla laików była wystawa pouczeniem o tych wszystkich zagadnieniach jakie są związane z budową małych domów mieszkalnych.

Dla techników budowlanych była wystawa pokazem złych i dobrych metod budowy, a jednocześnie terenem zapoznania się z materjałami i pracami, o których niejednokrotnie słyszało się tylko lub czytało w pismach — przyczyniła się więc do rozszerzenia zakresu wiadomości.

Dla przemysłu polskiego wystawa była poważną propagandą, pokazała bowiem szereg nowych wynalazków polskich, ujawniła szerokie możliwości produkcji, a zarazem stwierdziła prawie całkowitą samowystarczalność i niezależność od zagranicy.

1) Laboratorja Budowlane w Polsce — 1935 r. Wydawnictwo Polskiego Związku Inżynierów Budowlanych.
2) I Zjazd Inżynierów Budowlanych 1934 r., Zjazd Delegatów Laboratorjów Budowlanych — 1935 r.
3) A. Dziedziul, Nowoczesna Ceramika Budowlana, Przegląd Budowlany 1935 r. str. 179, oraz autora „Problem ściany jako wypełnienia szkieletu stalowego", Czasopismo Techniczne 1935 r. str. 176.


Architektura i Budownictwo 1935 nr 3-4, str. 154-160

29 maja 2015

Osiedla mieszkaniowe - Piotr Rafalski o Kole

Tak to jest: w blasku bojowej sławy obrońców stolicy w 1939, w glorii żołnierzy podziemnych i powstańców warszawskich blakną inne fakty chwalebne związane z codzienną, upartą, cywilną działalnością, prowadzoną w strasznych latach hitlerowskiej okupacji. Tak to jest, niesprawiedliwie. Czasem tylko, kiedy na przykład okazuje się, że pierwszy powojenny plan odbudowy Warszawy prezentowano władzom w marcu 1945 roku, ledwie w kilka tygodni po wyzwoleniu miasta, pada pytanie: Jak to było możliwe? Było możliwe, ponieważ przez te wszystkie lata środowisko warszawskich urbanistów i architektów - nieprzerwanie prowadziło studia nad planem miasta, które miało być lepsze od tamtego, dowojennego. Wejście w teren wykonawcy budującego jedno z pierwszych osiedli osiedli warszawskich, na Kole, poprzedziły lata pracy w konspiracyjnej pracowni PAU - Pracownia Architektoniczno-Urbanistyczna - działająca na terenie żoliborskiej WSM. Najpierw, w 1942 roku, były to studia nad planem Zachodniej Dzielnicy Mieszkaniowej, potem, w 1943/44, prace nad projektem osiedla mieszkaniowego "Koło". "Wiele było tych urbanistycznych etiud, wiele wariacji na temat przestrzennego ukształtowania osiedla na Kole. W jednej z nich - chyba na wiosnę 1944 - pojawił się długi budynek o łagodnie przegiętym obrysie zewnętrznym. Zachowany szkic tego wariantu stał się podstawą do opracowania powojennego projektu osiedla WSM, którego część zrealizowana została w latach 1947-1950" - wspomina prof. Helena Syrkusowa, która w roku 1942 po aresztowaniu i wywiezieniu do Oświęcimia profesora Szymona Syrkusa objęła kierownictwo nad pracami projektowymi Koła.

W 1947 roku rusza na Kole poligon prefabrykacji polowej. Podstawowym materiałem, z którego ma być budowane osiedle, jest gruz ceglany... (Miażdżony w młynach kulowych, łączony z cementem, formowany w bloczki ścienne albo pustaki stropowe.) Z pianobetonu wylewa się płytki licowe: a więc pierwsza mała prefabrykacja. Eksperyment. Wrzesień 1948 roku. Uczestnicy Kongresu Intelektualistów zwiedzają stolicę. Na ścianie jednego z nowych mieszkań Koła Pablo Picasso rysuje warszawską syrenę z kielnią w ręce. (Stanie się to udręką prawdziwą przyszłych użytkowników lokalu, którzy przez swoją siedzibę przepuszczą parę tysięcy zwiedzających, ciekawych, "co ten Pikas wymalował".)

Minęło 30 lat. Wycieczki zwiedzające Warszawę nie odwiedzają już Koła. Szkoda! To jest naprawdę znakomite osiedle. Dlatego namawiam: jeżeli chcecie zobaczyć świetną architekturę mieszkaniową i piękny plan osiedla - jedźcie na Koło Syrkusów!

Piotr Rafalski, Osiedla mieszkaniowe [w:] Jesteśmy w Warszawie. Miasto dawne i nowe, t. I, Warszawa, 1981

28 maja 2015

Zbrodnia za Budami. Potworne porachunki podmiejskich donżuanów


Duży rozgłos w dzielnicy Wolskiej wywołała makabryczna sprawa bestialskiego zamordowania dozorcy miejskiego Mączyńskiego przez dwóch kolegów, którzy zwabili go podstępnie do zagajnika za Budami.

Dominik Stefański kolegował z bezrobotnym Wacławem Szemborskim, który go często upijał, fundując wódkę i uczynił bezwolnem narzędziem w swych rękach. Pomiędzy Stefańskim a Mączyńskim dochodziło do częstych zatargów i bójek o sukcesy u dziewcząt, gdyż Stefański miał opinję wielkiego bałamuta, a Mączyński stawał mu na drodze. Raz pobili się dotkliwie i Stefański wrócił do domu z pokaleczoną twarzą. Niewiadomo jaki epilog przybrałaby bójka, gdyby nie przypadkowe nadejście Szemborskiego, który nietylko rozdzielił młodzieńców, ale skłonił ich nawet do pojednania.

Na trzeci dzień jednak Mączyński wyszedł z domu wywołany przez Szemborskiego i więcej nie wrócił. Stefański zaś, pracujący w gazowni na Woli, przechwalał się w gronie łobuzujących się rówieśników, że miał porachunki z pewnym "chojrakiem", któremu zadał 13 ran nożem. Opowiadanie to zbiegło się z zameldowaniem rodziców Mączyńskiego o zaginięciu chłopca. Wszelkie poszukiwania były daremne.
W tym samym czasie upity do stanu białej gorączki Szemborski przyznał się przed własnym ojcem, że brał udział w zamordowaniu Mączyńskiego i zawołał patetycznie:

- Ojcze, masz syna zbrodniarza!

Na dowód tych słów pokazał zakrwawiony długi nóż, straszne narządzie zbrodni.

Ojciec przeraził się i nazajutrz zaczął rozpytywać o udział syna w morderstwie. Ten wówczas nie chciął nic mówić i odesłał ojca do Stefańskiego. Ale i Stefański milczał jak głaz. Oświadczył, że na trzeźwo o tej sprawię mówić nie może i dopiero po kilku kieliszkach wódki oznajmił, że Mączyński padł zabity w bójce, gdy rzekomo pierwszy z nożem rzucił się na Szemborskiego.

Szemborskiego i Stefańskiego aresztowano. W policji złożyli oni zeznania dowodzące o zamordowaniu Mączyńskiego z całkowitym rozmysłem i dziką żądzą krwi. Stefański miał bowiem dość rywala i zaproponował mu wspólne wypicie wódki. Butelkę z wódką dał pierwszemu do picia Mączyńskiemu i w momencie, gdy ten zaczął pić podstępnie zadał mu cios w brzuch nożem i dobił rannego.

Narzędzie zbrodni kupił Szemborski na żądanie i za pieniądze Stefańskiego, co wskazywało, że przed zwabieniem Mączyńskiego do zagajnika, obaj zamachowcy dokładnie ułożyli plan działania. Zresztą Stefański za cenę 50 złotych skłonił Szemborskiego do pierwotnego wzięcia całej winy na siebie i osłaniania kolegi.

Stefański liczył, że i w Sądzie Okręgowym utrzyma się ta wersja, że mordercą był Szemborski, a gdy ten zaczął zwalać winę na kolegę, pomiędzy obu oskarżonymi omal nie doszło do bójki na rozprawie. Przewodniczący Sądu wydał zarządzenie aby oskarżeni usiedli na znacznej odległości od siebie i każdego osobno pilnowali policjanci.

Rozprawa sądowa dostarczyła wielu obciążających dowodów przeciwko obu oskarżonym, którzy, jak zeznali świadkowie ustawicznie upijali się i urządzali awantury z dziewczętami, zdobywszy sobie smutną sławę zawalidrogów w dzielnicy Wolskiej.

Prokurator Szulc domagał się surowego wymiaru kary.

Sąd Okręgowy skazał obu morderców Mączyńskiego po 12 lat więzienia.

ABC : nowiny codzienne. 1935, nr 195, str. 2 

Zdjęcie: Pokolenie (1954), reż. Andrzej Wajda, scen. Bohdan Czeszko

27 maja 2015

Wystawa Budowlano-Mieszkaniowa Banku Gospodarstwa Krajowego w dzielnicy Koło w Warszawie - artykuł Zygmunta Skibniewskiego



WRAŻENIA

Wśród zwykłego bezładu stołecznego przedmieścia, u wylotu ulicy Górczewskiej w dzielnicy Koło uderza zdaleka widok niezwykły. Długa jasna linja pawilonów, szeregi lekkich masztów sztandarowych, urządzone ulice, zieleń i kwietniki, a dalej zespół skromnych, prostych i wesołych domów, ustawionych w dobrym szyku. — To „Wystawa Budowlano-Mieszkaniowa B. G. K.".

„Wyrosła" na miejscu niedawnych wydm lotnego piasku od jednego pociągnięcia, a w wyniku wielkiej pracy, jak rzymski obóz. Jest owocem świadomej myśli organizacyjnej dzielnych ludzi, którzy wbrew kryzysowym nastrojom, a nadewszystko, wbrew rodzimym „indywidualistycznym" skłonnościom do roboty w pojedynkę, zespołowo zrobili ten zespół domów, który pięknie oprawiony w ramy wystawy oglądamy na Kole. Jest on zawiązkiem przyszłego dużego osiedla mieszkaniowego, a obecnie tworzącą wystawowej imprezy.

Domy sa zupełnie zwykłe. Pojedynczo niema wyszukanych osiągnięć plastycznych, a dobór materjałów i konstrukcji nie wychodzi poza ramy codzienności. Zato
wykonanie każdego elementu wzorowe, w myśl doświadczeń poważnej praktycznej wiedzy jest bardzo dobrym popularnym wykładem, jak trzeba przy pomocy najprostszych,
wypróbowanych środków stawiać „dach nad głową".

Niezwykłość wydarzenia, które niewiele odpowiedników miało dotychczas w naszem środowisku polega na syntetycznem podejściu do zagadnienia budowy osiedla.
Cały zespół domów wybudowano odrazu! I tu zaczyna się powód szczerego entuzjazmu. Wybudowano na terenie, który z całą głęboką świadomością, tak bardzo u nas pożądaną, uprzednio zorganizowano. Po uporządkowaniu stanu prawnohipotocznego wykonano szereg robót inwestycyjnych — sanitarno hygieniczuych i komunikacyjnych, wodociągi, kanalizacja, przewody elektryczne i gazu, tramwaj lokalny, dołączenie tych urządzeń do sieci miejskich, wreszcie jezdnie, chodniki i odwodnienie ulic wewnętrznych, zieleń, ogrodzenia...

Uzbrojony w ten sposób teren zabudowano po linji jednolitej koncepcji. Długi szereg projektów typowych domów mieszkalnych, wykonanych przez licznych architektów, a stojących na bardzo różnych poziomach, otrzymany w wyniku konkursów B. G. K. starannie przepracowano. Standaryzacja elementów, podciągnięcie do wspólnego gabarytu, uszeregowanie w zdecydowanym porządku odsuwa na drugi plan mało interesujący indywidualnie wyraz pojedynczych domów, a z całą siłą skupia uwagę na mocnej ekspresji całości zespołu. Inteligentny reżyser, mając w swym ręku aktorów nierównej klasy dał, dzięki swemu talentowi inscenizacji, dzięki kulturze i związanemu z tem poczuciu prostoty widowisko o wysokim poziomie, które musi zebrać oklaski. Osiedle - Wystawa w całej swej skromnej skali jest właśnie najlepszej organizacji reżyserskiej wynikiem, a więc wydarzeniem nawskroś architektonicznem, we właściwem współczesnem, a jednocześnie odwiecznem dla kultury łacińskiej znaczeniu.

„Gotowa" forma w jakiej oglądamy wystawiony zespół mieszkań może nasunąć mylne wnioski o łatwości wykonanego zadania. Im prostszy a więc doskonalszy wynik, tem cięższa i trudniejsza praca go poprzedziła. Praca budowania, której ostatecznym wynikiem dla przeciętnego poszukiwacza mieszkań jest skromny domek, jego ogródek i meble, rozszerza się dziś niepomiernie. Do dotychczasowego zasięgu myśli architekta „artysty" z całą impulsywnością wtłaczają się zagadnienia społeczne, gospodarcze, biologiczne... nieoderwanie od olbrzymiego rozwoju techniki, która ma im służyć.

W wyniku dobrego zrozumienia tak szerokiego zasięgu, jaki musi objąć sprawa budowy mieszkań, a co zatem idzie organizowania życia zbiorowego, Gospodarze mieszkaniowej Wystawy na Kole dali gościnę świetnym eksponatom Biura Planu Regionalnego Warszawy, które rozwijają przed naszemi oczami dalekie, ale jakże wspaniałe perspektywy „mieszkaniowej wystawy" przyszłości. Doskonale opracowany zespół plansz potwierdza poglądowo konieczność umieszczenia sprawy mieszkaniowej na właściwem miejscu w długim łańcuchu przyczyn i skutków współczesnego życia. Małe mieszkanie, pozornie niezależne, musi zająć swoje ważne i wyznaczone podziałem funkcji miejsce nietylko w zespole domów, jak to ma miejsce na obecnej wystawie, ale zespołem w osiedlu, osiedlem w regjonie, grupie regjonów, kraju...

W bardzo dobrze rozwiązanych pawilonach wystawy ogólnej, towarzyszących właściwemu zespołowi mieszkaniowemu rozłożono długi szereg stoisk. Rozmaite instytucje dają znać społeczeństwu o swym udziale w pracy budowania mieszkań.
W pierwszym rzędzie Gospodarz Wystawy — Bank Gospodarstwa Krajowego. Akcja kredytowa tej instytucji objęła za pośrednictwem licznych oddziałów miasta całego Kraju. W okresie 1924 — 34 udzielono pożyczek budowlanych na sumę 612.220.832 zł., przyczyniając się do budowy 246.830 izb.

Środek ciężkości tych sum przesunął się w ostatnich czasach w stronę drobnego budownictwa prywatnego, na niekorzyść spółdzielni. Wśród licznych ciekawych danych z radością obserwujemy krzywą wysokości kredytów budowlanych B. G. K., która w stosunku do krytycznego roku 1933 znowu podnosi się stale.

Fundusz Pracy w olbrzymiej akcji walki z bezrobociem 45% sum przeznacza na rozbudowę osiedli.

Miasto - Warszawa poza omówionemi eksponatami Biura Planu Regjonalnego demonstruje prace różnych działów, współpracujących w rozwoju Stolicy, z Komitetem Rozbudowy na czele. Biuro Regulacji i Pomiarów wśród licznych ciekawych planów i danych statystycznych, wykazujących ogromny ruch imigracyjny do stolicy z jednoczesną tendencją odśrodkowości w wyborze miejsca mieszkania, propaguje w studjach urbanistycznych ciągle jeszcze radjalne systemy miast.

Z miejskich przedsiębiorstw, obficie obesłały wystawę Wodociągi i Kanalizacja. Poza eksponatami ilustrującemi procesy filtracji wody, jej wartości zdrowotnej i t. p. oglądamy w tym dziale ciekawe, a jednocześnie niepokojące zestawienie statystyczne, wykazujące koszty zaopatrzenia domu mieszkalnego w kanalizację i wodociąg na terenie różnych krajów Europy. Okazuje się, że bijemy rekord światowy w dwóch kierunkach. Najtańszy robotnik — najdroższy materjał i przyłączenie do sieci ogólnej. W rezultacie woda i kanalizacja, dla małego domku kosztuje u nas 4484 jednostek, gdy np. w Slokholmie 915. Za przyłączenie do sieci miejskiej płacimy 2000, Szwedzi zaś 182.

Zakład Ubezpeczeń Społecznych przedstawił rezultat kilkoletniej pracy swego biura budowy domów mieszkalnych. W okresie 1930 — 34 wybudowano 10582 izb w 4400 dobrze zaprojektowanych mieszkaniach za sumę 44.374.000 zł, Piękna akcja społeczna pociągnęła za sobą w tym oderwanym u nas niestety wypadku bardzo pomyślny okres budowlany dla współczesnej polskiej architektury. Zakład Ubezpieczeń Społecznych dzięki trafnemu doborowi i organizacji zespołu technicznego biura zdystansował chlubnie na pewnym odcinku inne budujące masowo instytucje, wytwarzając architektoniczną szkołę mieszkaniowego budownictwa.

Z oficjalnych instytucyj regionalnych tylko śląsk (Urząd Wojewódzki i Zarządy miejskie Katowic i Chorzowa) zasygnalizowały swoje studja, projekty i prace wykonane.

I tu podobnie jak w Warszawie wybijają się na pierwszy plan plansze Biura Planu Regionalnego, Obszar najsilniej skumulowanej pracy w Polsce musi więcej niż inne myśleć o wypoczynku swych mieszkańców. Słusznie więc władze śląskie równolegle z organizowaniem okręgu przemysłowego ujmują planem regjonalnym zagadnienia letnisk, uzdrowisk i turystyki, sięgając w piękne okolice Beksidu Śląskiego. W rezultacie współpracują regjon „czarny" i region „zielony", regulując planem podstawowe zagadnienia życia: mieszkanie,
praca, odpoczynek.

Dział Dydaktyczny uczy prosto i poglądowo prymitywnych zasad prawidłowego budowania i inwestowania domu mieszkalnego. Uwagę zwrócono przedewszystkiem w stronę drobnego budownictwa, które dziś masowo pokrywa tereny „osiedli" nie zaopatrzonych w zbiorowe inwestycje. Szereg plansz i modeli Departamentu Służby Zdrowia jest przykładem najprostszych sposobów zaopatrzenia działki budowlanej w dobrą wodę i usuwania nieczystości. Metoda wyjaśnień: „tak źle, a tak dobrze" powinna trafić do przekonania drobnemu ciułaczowi, zwiedzającemu wystawę, który marzy o najmniejszym własnym domu. Powinna mu trafić do przekonania również lekcja, jaka daje w sąsiedniem stoisku Poradnia Budowlana Polskiego Towarzystwa Reformy Mieszkaniowej, która go może choć w części odstraszy od powierzania swych oszczędności niezorganizowanym, doraźnie narajonym „budowniczym".

Zwiedzając wystawę na Kole obracamy się ciągle w atmosferze budowania na własność z małego uciułanego kapitału, wspieranego przez instytucje kredytowe.

Nasuwa się znowu stare pytanie jak ma sobie radzić, jak mieszkać po ludzku człowiek, którego zarobki z trudem pokrywają potrzeby dnia, nie będąc w stanie odłożyć kilku groszy, a który mieszka obecnie w warunkach gorszych niż jego praojciec z doliny Eyzies!

I na to pytanie odpowiedź na wystawie B. G. K. znajdujemy; coprawda raz tylko. Odpowiedziano w stoisku Towarzystwa Osiedli Robotniczych, tak skromnie, jaką jest z konieczności młoda działalność tej instytucji, a jednocześnie tak pięknie
jak ideje, którym służy.

Oglądamy szereg tablic, obrazujących grozę dzisiejszej skali mieszkania robotnika w Polsce, mieszkania przeludnionego, bez prymitywnych inwestycyj hygjenicznych, mieszkania - wylęgarni gruźliczych, niedorozwiniętych dzieci, gdzie śmiertelność noworodków grasuje z siłą, nigdzie na Zachodzie nie spotykaną. Tylko społeczna inicjatywa może tu radzić. Założenie Towarzystwa Osiedli Robotniczych było nieodzowną koniecznością,
a udział tej instytucji w Wystawie na Kole jednym z najszczęśliwszych momentów pracy uświadomienia ogółu w dziedzinie sprawy mieszkaniowej.

Naczelna zasada: „Mieszkanie T. O. R.-u kosztuje około 20 zł. i jest przeznaczone dla zarabiających do 250 zł. miesięcznie". Stwarza po raz pierwszy możliwość wprowadzenia polskiego „jaskiniowca" XX-go wieku do suchego, jasnego domu, w którym nareszcie ilość łóżek odpowie ilości osób w rodzinie. W kilku formach demonstruje T. O. R. typy takich mieszkań. Plany zespołów i pojedynczych elementów, makiety realizowanych w różnych miastach Polski domów, wreszcie dwa przykłady mieszkań w skali 1 : 1. Z tych szczególnie dobre, zastosowane obecnie w nowem osiedlu Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Rakowcu, gdzie buduje się zespół bloków mieszkań półtoraizbowych o komornem nieprzekraczającem 20 zł. miesięcznie.

Wielka szkoda, że w Dziale Instytucji, w którym prawidłowo i czytelnie rozmieszczono różne wymienione wyżej stoiska, w dobrze oświetlonym, celowo na wystawę pomyślanym pawilonie, nie umieszczono eksponatów instytucji najintensywniej budującej w Polsce: Funduszu Kwaterunku Wojskowego, lecz, że ukryto je w oddzielnych domkach.

Po zwiedzeniu wystawy ogólnej wracamy jeszcze raz do właściwego ośrodka, o którego wartościach organizacyjnych już była mowa na początku. Składa się on z domów wolnostojących, bliźniaczych i szeregowych. W pierwszym wypadku cały mocny wyraz plastyczny polega na powtórzeniu tego samego skromnego „banalnego" przykładu w długim monotonnym szeregu. Mimowoli sięgamy pamięcią do dawnych założeń francuskich (np. place des Vosges w Paryżu) i cieszymy się, że rodzimym pseudoindywidualistycznym wybrykom dano lekcję architektury. Domy bliźniacze i szeregowe, plastycznie mniej w zespole wyraźne od wolnostojących są również bardzo kulturalnie ujednostajnione, a zato wybitnie lepsze w planie, bez porównania poprawniej oświetlone, prawie komfortowe.

Wnętrza urządzone przez różne firmy i różnych autorów dalekie są od jednolitości wyrazu i poziomu. Najbardziej mieszkalne, pogodne i subtelne w użyciu materjałów projektu arch. Brukalskiej, gdzie ryzykowna próba urozmaiconego traktowania ścian dała z pięknym wyposażeniem pokoju ogólnego bardzo dobry wyraz. Dalej zatrzymuje uwagę zgrabne wnętrze arch. Jankowskiej. Znakomicie technicznie wykonane sprzęty „Ładu" wyskakują zupełnie ze skali małego mieszkania. Firma Thonet nie pokazała swoich dobrych seryjnych giętych mebli, a metalowych dobrych mebli wogóle na wystawie nie było. Strona techniczno-budowlana wykończenia wnętrz tynki, stolarszczyzna, malowanie, wyposażenie kuchen i łazienek ujednostajnione i w swej skromnej skali bardzo dobre.

Dużo uwagi poświęcono otoczeniu domów. Urządzono — ogródki, założono skrzynki z kwiatami. Im mniej detalizowania (w rodzaju komponowanych wzgórków z kamienia), tem lepiej. Zielony, świeży, równy trawnik przecięty skręconą swobodnie ścieżką z luźnych betonowych płyt to w braku dużego drzewa najlepsze tło dla małego domu.

Jednocześnie zwracają uwagę urokiem formy i kolorytu dobrze uporządkowane ogródki warzywne, nie mówiąc o ich praktycznej stronie, a wyłączona z obrębu wystawy grupa domków jednolicie utopionych w bujnym łubinie jeszcze raz przypomina, że im mniej „pieścić" ogródek, im mniej uliczek, geometrji, deseniów — tem piękniej i właśnie poetyczniej dookoła domu.

W całości wyrazu Wystawy na Kole poza wszystkiemi tu omówlonemi i nieomówionemi zaletami programu, organizacji i wykonania jest jeszcze nastrój specjalny, pełny właśnie tej dobrze zrozumiałej poezji, który między innemi wyróżnia ją od innych podobnych imprez. Poważne zagadnienie podano w miłej lekkiej formie.

Jest w tem swoboda wyrażania się, w której jednocześnie niema nic zbędnego, jest coś z tego, co Le Corbusier nazywa „chôse gratuite", co obok uporządkowania wszystkich zagadnień rzeczowych dodaje się „za darmo a co wolno tylko bardzo nielicznym wybranym.

Prostota otwartej konstrukcji drewnianych wiat pawilonów, proporcje lekkich masztów i portyku wejściowego, dobór kolorów i materjałów, sytuacyjna planowość, a wszystko w dyscyplinie umiaru składają się
na całość wyrazu pełna łacińskiej jasności myślenia.

W rozumnej organizacji Wystawy nie zapomniano powierzyć losów opracowania architektonicznego w najbardziej powołane ręce.

Niewątpliwie i to w dużej mierze przyczynia się do entuzjazmu, który powstaje niezawodnie po obejrzeniu wystawy B. G. K, na Kole. Wychodzimy nastrojeni optymistycznie, pełni dobrej myśli o przyszłych pokrewnych imprezach. Może zrobią one jeszcze krok dalej i okażą więcej zainteresowania nowym możliwościom techniki. (Na obecnej wystawie zrobiono tylko jeden wysiłek w tym kierunku, demonstrując system szkieletowej konstrukcji żelaznej i „ściany funkcjonalnej" w stoisku hut żelaznych).

Udoskonalać, wykonywać bez zarzutu dawnemi metodami w nowych ramach organizacji, — cele osiągnięte obecnie. Jednocześnie jednak ciągle szukać i nadążać w budownictwie za cudownym rozwojem techniki, a dać przez to zupełną swobodę formie może stanie się kiedyś myślą twórczą w ewolucji polskich wystaw budowlanych.

Piękna wystawa na Kole, jak każde rozumne wydarzenie daje duży materjał dyskusyjny. Czy typ drobno-budowlany, typ małego domu wybrano słusznie? Czy stwarzanie warunków, sprzyjających drobnokamienicznictwu (domy na Kole mają w przeważnej części mieszkanie do odnajęcia), unieruchomiającego obywatela-ciułacza przez poczucie posiadania „immeuble", jest ideowo ciekawe? Czy wreszcie rozwój miejskich i podmiejskich środków komunikacji nadąży za rozbudowującemi się nizko i szeroko osiedlami? Kilka z wielu pytań przychodzących na myśl wśród refleksji na temat Wystawy-Osiedle na Kole nasuwa pewne skrupuły w ramach przyszłości polityki budowlano mieszkaniowej. Nie może to jednak popsuć silnego wrażenia ładu, organizacji, współdziałania czynników projektu i wykonania, nie zepchnie z pierwszego miejsca wniosków, że stało się u nas na pewnym odcinku zadość oddawna niezaspokojonej potrzebie budowania w dobrym sensie architektonicznym, w sensie pracy architekta - reżysera.

Architektura i Budownictwo, nr 3-4, 1935, str. 145-151

26 maja 2015

Rzeź Woli - inwentaryzacja

W niedzielę (24 maja) w Muzeum Woli skończyła się wystawa "Reinefarth w Warszawie. Dowody zbrodni". Na jeszcze aktywnym opisie czytamy:
"Przypadająca w 2014 roku siedemdziesiąta rocznica powstania warszawskiego była okazją do historycznej refleksji nad rzezią Woli, która nie doczekała się wcześniej szerokiego omówienia i interpretacji; nie istnieje także wystarczająco w świadomości samych warszawiaków. Istotą wystawy Reinefarth w Warszawie. Dowody zbrodni jest spojrzenie na to wydarzenie jako na zbrodnię, za którą nikt nie został skazany. Autorzy wystawy, przedstawiając prawne aspekty tragicznych wydarzeń, stawiają tezę o możliwości zakwalifikowania rzezi Woli jako zbrodni przeciwko ludzkości".
Jest szansa, że praca kuratorek nie przepadnie i doczekamy się rozbudowanej wersji online.

Tymczasem Marek Strok i Agnieszka Pawelec pracują nad odtworzeniem historii Rzezi Woli. Kamienica po kamienicy, analizują dokumenty i zbierają relacje, żeby przywrócić pamięć i ustalić kto zaginął, a kto przetrwał. Do tej pory mieli kilka spotkań z mieszkańcami w Muzeum Woli, a teraz przenoszą się do Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie dyżurować będą w Pokoju Kombatanta. Jeśli ktoś ma informacje, zdjęcia, pamiątki - warto im pomóc.

Upamiętnienia Rzezi Woli chcieliby też mieszkańcy ul. Wolskiej. O ich inicjatywie - stworzeniu Skweru Sierpnia 1944, można przeczytać tu, czyli na stronie fejsbukowej. Projekt prezentowany był też na konkursie Warszawskie Centra Lokalne, gdzie część publiki nie mogła przeboleć, że "ciągle ta martyrologia".

Zdjęcie: film WFDiF - wywiad z Wandą Lurie, jeden z elementów z wystawy.

23 maja 2015

Nieszczęsne Koło


Półkolonia letnia na Kole miała być urządzona w pasie niezadrzewionym, tuż obok lasku, z tym, że dzieci miały korzystać z cienia. Tymczasem budowle gospodarskie półkolonii wzniesiono po środku lasku, niszcząc około pół hektara starego zadrzewienia. Pozostałe po wycięciu drzewa i krzewy rozbierane są przez okoliczną ludność, która zachęcona przykładem „z góry" intensywnie dewastuje las.

Warszawski Dziennik Narodowy, Nr 198 B, czwartek, 21 lipca 1938 r.

Zdjęcie: Dzieci z osiedla TOR na Kole, 1935 

Odbudowa Osiedla na Kole - artykuł Haliny Pągowskiej

Styczeń 1945 r. Do ruin Warszawy ściągają wynędzniali, głodni ludzie. Koło nie wygląda lepiej od innych dzielnic. Woń spalenizny, pustka czarnych jam okiennych, stosy gruzu na chodnikach, pełno nawozu na parterach, aż do parapetów okiennych – oto obraz osiedla T.O.R.

4 Luty 1945 r. – pada hasło: „Odbudujemy nasze Koło, sami dla siebie”. Zbiera się grupa ludzi, spod ziemi wyciągnięto siekiery, ktoś przyniósł gwoździ, szczątki dachów służą za stemple. Ratujemy, co się jeszcze da uratować – stemplujemy zagrożone ściany, wiszące kominy. Blok 11 jest najwięcej zagrożony, trzeba prawie siłą usuwać ludzi. Po usunięciu, szczęśliwie bez wypadku, wali się ściana i 3 stropy. W bloku 12 zamieszkują ludzie – dach spalony. Blok 13 jest spalony, tylko dach wisi w powietrzu, więc trzeba go przenieść na 12, niech się ludziom nie leje się na głowy. Ochotnicy się znajdują, zaczynamy rozbierać dach na 13 bloku.

Tymczasem w Warszawie jest już Zarząd Miejski. Zgłaszam się do ob. inż. R. Piotrowski: „trzeba ratować bloki T.O.R.”. Dostaję ustne polecenie rozpoczęcia roboty.

Jednocześnie Osiedle przejmuje W.S.M. – zgłaszam się do Zarządu, otrzymuję pierwsze pieniądze i przydział do już powstałego obwodu S.P.B. Od tej chwili W.S.M. Finansuje odbudowę i prowadzi administrację. Stoimy już na mocnych nogach.

Teraz budując jako grupa SPB. Koło będące Osiedlem W.S.M. Odbudowujemy wszystko nie tylko sami dla siebie, ale dla rozwiązania sprawy uspołecznienia gospodarki mieszkaniowej dla klasy pracującej.

Od utworzonego w tym czasie przy ul. Chocimskiej B.O.S-u, otrzymuję oficjalne zlecenie i pierwsze 1/2 miliona na rozpoczęcie robót. Już nie potrzeba ochotników, już płacimy za pracę.

Przed nami ogromne zadanie, najszybciej umożliwić zamieszkanie Osiedla, gdyż ludzi napływa coraz więcej. Magazynujemy ocalałe okna i drzwi robimy całe wyprawy i odbieramy rozkradzione z okolicznych domów. Rozdajemy je powracającym na Osiedle, staramy się każdemu dać choć jedno okno i drzwi wejściowe do mieszkania. Jednocześnie, systematycznie blok po bloku stemplujemy, podmurowujemy, rozbieramy zagrożone miejsca. Po paru miesiącach już jestem pewna, że nic się więcej nie zawali, że bezpieczeństwo ogólne jest zapewnione.

Praca jest ciężka, trzeba borykać się z trudnościami: brak materiałów, transportu nie ma, o murarzy trudno. Ale budujemy sami dla siebie, więc wszystko musi się znaleźć. Ściągamy co się da z miasta, skupujemy, zwozimy z prowincji. Kierowca naszego samochodu ciężarowego, ob. Aleksander Kopka, jest nieoceniony. Konwojent, ob. Jan Brzozowski robi cuda. O każdym brakującym materiale wiedzą wszyscy pracownicy, wszyscy starają się i wszyscy szukają. Rada Zakładowa, z przewodniczącym ob. A. Daszkiewiczem stoi na wysokości zadania, jest pomocą, oparciem i prawą ręką kierownictwa. Członkowie świecą przykładem. Pracujemy wszyscy, nie licząc godzin, często do zupełnego zmroku. Zorganizowano już kuchnię, kupiono dwa duże kotły, wydajemy gorące zupy. Ludzie są tak słabi, wydajność jest tak niska.

Kierownictwo pracuje z zaparciem się siebie w warunkach, o których nie śniłoby się przed wojną nikomu. Nie ma podłóg – tylko beton, dach położony jako ostatni – podczas deszczu potoki wody zalewają biuro, brak stołów, krzeseł, maszyn, brak materiałów piśmiennych i innych zmusza, do przynoszenia wszystkiego z domu.

Ale ciągle pamiętamy, że musimy oddać jak najszybciej do zamieszkania: 311 mieszkań zupełnie spalonych i zburzonych, drugie 300 – półspalonych oraz wyremontować 350 mniej uszkodzonych.

Na blokach zrobiło się rojno. Nie możemy nadążyć z drobnymi remontami. Masa zgłoszeń. A na nowe mieszkania ludzie czekają. Do remontów odkomenderowano więc małą grupę, reszta pracuje przy odbudowie nowych mieszkań. Ludzi do pracy jest dosyć – tylko ciągle brak materiałów, najgorzej z drzewem. Mamy bale z rozebranych bunkrów. Kupujemy piłę traczkę i do jesieni są wszystkie dachy wykonane i pokryte. Ten pierwszy etap przebrnęliśmy zwycięsko. Gdyby kto zapytał, skąd wzięto materiał na 3000 m2 dachów, nikt nie umiałby na to odpowiedzieć.

Trudności z otrzymaniem drzewa zmuszają nas do szukania możliwości sprowadzenia, stolarki. Postanawiamy wykonać wszystko na miejscu. Parę maszyn kupiono, kilka składamy z części i w prowizorycznej szopie rusza stolarnia mechaniczna, a potem za nią ślusarnia. Stolarka dla 500 mieszkań zastała wykonana na miejscu; jest to w pierwszym rzędzie zasługa majstra Zygmunta Kalinowskiego.

Obsługujemy nawet całą dzielnicę, wszystkie instytucje zwracają się do nas o pomoc. Zespół nasz się powiększa, wykonujemy szereg robót w okolicy, zabezpieczamy rozpoczętą budowę kościoła i remontujemy szkołę powszechną, która jest organicznie związana z naszym Osiedlem.

Na wiosnę 1946 r. Osiedle ponosi nowe straty huragan zrywa dach na 20 bloku, niszczy tremple, kominy, zrywa pokrycie papowe na innym bloku. Szkody wynoszą około 2 milionów. Natychmiast przystępujemy do wykonania nowego i w kilka tygodni dach jest postawiony.

Osiedle powoli zmienia wygląd. Wznoszą się mury 13. Nikną rusztowania po skończonych elewacjach na 11, 12, 14, 15, 16, 17, 8, 7. Oddajemy blok po bloku, mieszkania się zapełniają. Dziedzińce zostają oczyszczone z gruzów i śmieci, W 12 i 13 do końca mieszczą się magazyny i warsztaty, które przenosimy do prowizorycznych szop na polu, pod laskiem. Wykończa się pralnię i łazienki w I serii, centralne ogrzewanie w 20 bloku. Majster ślusarski i hydrauliczny, ob. Franciszek Golba, ze starych pieców i armatur robi nowe. Drenujemy jeszcze blok 1, najniżej położony, w którym piwnice zalewa woda. Prace przy odbudowie bloków dobiegają końca.

Odbudowa Osiedla im. St. Żeromskiego była szkołą, szkołą pracy społecznej, szkołą twardą i trudną. Wielu towarzyszy zdało egzamin świetnie, część nie wytrzymała naszego tempa i odpadła. Na ich miejsce znaleźli się inni i oto stoi teraz przed nami Osiedle w promieniach zimowego słońca. Jest ono dowodem, że twórcza wola ludzka jest silniejsza, niż złe moce i kataklizmy, silniejsza – niż wola niszczycielska barbarzyńców z za Odry.

Halina Pągowska, Budujemy sami, budujemy dla siebie