Zarzut: Oskarżony o to, że biorąc udział w związku zbrojnym "w dniu 18 lutego 1982 r. około godz. 12,30 w tramwaju linii "24" na ulicy Obozowej w Warszawie działając wspólnie i w porozumieniu z Tomaszem Andrzejem Łupanowem, posługując się bronią palną [...] usiłował dokonać rozboju na osobie st. sierż. MO Zdzisława Karosa w ten sposób, że grożąc użyciem broni chciał zabrać w/w w celu przywłaszczenia pistolet, a gdy st. sierż. MO Zdzisław Karos nie wydał broni i zbliżył się do Roberta Chechłacza z zamiarem odebrania mu broni, Robert Chechłacz oddał jeden strzał [...], powodując u pokrzywdzonego obrażenia narządów wewnętrznych ciała, w następstwie których wymieniony Zdzisław Karos zmarł w dniu 23 lutego 1982 r. w szpitalu w Warszawie."
Kwalifikacja: Przestępstwo z art. 148 § 1 kk w zb. z art. 11 § 1 kk w zw. art. 210 § 2 kk
Skazany: TAK
Wydarzyło się to sześćdziesiątego ósmego dnia stanu wojennego. Teatr TV w ramach SCENY FAKTU zrobił w 2007 r. spektakl, który oczywiście polecamy, ze względu na lokalizację części akcji. Chłopaki nie kwalifikują się pewnie na żołnierzy wyklętych, ale czemu ich nie przypomnieć?
Niepotrzebne zabójstwo dokonane przez nawiedzonego dzieciaka (co sam w wywiadzie przyznał), któremu nieodpowiedzialny ksiądz namieszał w głowie. To nie były czasy okupacji hitlerowskiej i rozbrajania bahnschutzów - koleś zabił 32-letniego gliniarza na służbie, który osierocił dwójkę dzieci i żonę. Jacy 'żołnierze wyklęci'? Jaka pamięć? O czym Ty mówisz?
I co tu na taką bulwersację odpowiedzieć? Zdarzenie miało miejsce na Kole i dlatego wspominane jest na blogu, to raz. A żołnierze wyklęci nie walczyli z okupacją hitlerowską, to dwa.
A i owszem, wyklęci przede wszystkim walczyli z Niemcami w szeregach AK i NSZ, choć oczywiście wtedy nie byli wyklęci - wyklętymi zostali nazwani wtedy, kiedy zaczęli walczyć z 'nową okupacją' - od akcji "Burza" zasadniczo. Szacunek dla nich i wieczna pamięć za bohaterską walkę z komunistycznymi zbrodniarzami. Tylko jaka tu analogia do kolegów, którym pomyliły się czasy? Piszę kolegów, bo to moi rówieśnicy i doskonale pamiętam nasze - rówieśników reakcje wtedy - szok i żal, że bezsensownie zginął niewinny człowiek, nawet jeśli był to przedstawiciel znienawidzonej powszechnie 'władzy'. To nie był czas wojny, wbrew temu, co wmówiono tym nieszczęśliwym chłopakom. Zabójstwo to zabójstwo, i tyle mam do powiedzenia. I powtórzę na koniec - sami sprawcy nie uważają się za żadnych bohaterów i żałują swojego czynu.
Niepotrzebne zabójstwo dokonane przez nawiedzonego dzieciaka (co sam w wywiadzie przyznał), któremu nieodpowiedzialny ksiądz namieszał w głowie. To nie były czasy okupacji hitlerowskiej i rozbrajania bahnschutzów - koleś zabił 32-letniego gliniarza na służbie, który osierocił dwójkę dzieci i żonę. Jacy 'żołnierze wyklęci'? Jaka pamięć? O czym Ty mówisz?
OdpowiedzUsuńI co tu na taką bulwersację odpowiedzieć? Zdarzenie miało miejsce na Kole i dlatego wspominane jest na blogu, to raz. A żołnierze wyklęci nie walczyli z okupacją hitlerowską, to dwa.
OdpowiedzUsuńA i owszem, wyklęci przede wszystkim walczyli z Niemcami w szeregach AK i NSZ, choć oczywiście wtedy nie byli wyklęci - wyklętymi zostali nazwani wtedy, kiedy zaczęli walczyć z 'nową okupacją' - od akcji "Burza" zasadniczo. Szacunek dla nich i wieczna pamięć za bohaterską walkę z komunistycznymi zbrodniarzami.
OdpowiedzUsuńTylko jaka tu analogia do kolegów, którym pomyliły się czasy? Piszę kolegów, bo to moi rówieśnicy i doskonale pamiętam nasze - rówieśników reakcje wtedy - szok i żal, że bezsensownie zginął niewinny człowiek, nawet jeśli był to przedstawiciel znienawidzonej powszechnie 'władzy'. To nie był czas wojny, wbrew temu, co wmówiono tym nieszczęśliwym chłopakom. Zabójstwo to zabójstwo, i tyle mam do powiedzenia. I powtórzę na koniec - sami sprawcy nie uważają się za żadnych bohaterów i żałują swojego czynu.
Może masz ochotę napisać, co się działo wtedy, w lutym 82, na Woli? Chętnie zamieścimy relację świadka.
OdpowiedzUsuń