Każdy internetowy kronikarz, autor najmniej poczytnego i najbardziej niszowego bloga, otrzymuje w którymś momencie karcący komentarz. Luźne użycie sformułowania "żołnierze wyklęci", czy też napisanie w poście "murzyn" może kogoś niespodziewanie urazić. Taki niespodziewanie urażony czytelnik gniewnie poinformuje o obrazie, co z kolei nas może doprowadzić do obrazy odwetowej. Ale czy słusznie? Lepiej sprawdzić i z podręcznikiem w ręku upewnić się, w jakim stopniu nasze uczucia są stosowne. Pomoże nam w tym podręcznik "Kodeks honorowy i zasady pojedynku", z którego mały cytat poniżej:
I w ogóle warto być gentlemanem, choćby w edycji wolskiej. A każdy gentleman powinien przeczytać blog Łukasza Kielbana. O pojedynkach, oficerach, prawdziwych kobietach i prawdziwych mężczyznach.
27 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nasz naród w obrażaniu się jest mistrzem. Przykład idzie, powiedzmy, z góry.
OdpowiedzUsuńObraza na blogu to już chyba obraza drukiem, czyli całkiem poważna rzecz, bo dociera do większego grona czytelników. Idąc z duchem nowoczesności bloggerzy musieliby pewnie wypracować sobie metodę pojedynku na wpisy, bo skąd tu dziś szabelkę wziąć?
OdpowiedzUsuńP.s. dzięki za pochwałę! :)
BTW, Black Gentelman podobno nie powoduje obrażeń.
OdpowiedzUsuńW ciemnoskórych tematach, już zawsze będę wypuszczał BG.
To moja nauka poskarceniowa.
A Czas Przeszły to się na swojego bloga też obraził? :)
OdpowiedzUsuń