Strony

20 lutego 2010

„Flaczarze” - zabójcami

Sprawa groteskowo-tragiczna. Chodziło o flaki. A skończyło się na ławie oskarżonych pod zarzutem morderstwa. Bo w danym wypadku rozgrywka się odbyła nie między ludźmi, dla których flaki stanowią przysmak czwartkowy, – tylko działo się to wśród ludzi, dla których flaczarstwo jest zawodem i jedynym kawałkiem chleba.
A że zatarg sekcji flaczarskiej robotników przemysły spożywczego w Warszawie z braćmi Kolniczańskimi, którzy do sekcji nie należeli, stwarzając jako samodzielni kupcy szkodliwą dla sekcji konkurencję na rynku miejskim – został zaogniony iście wschodnim temperamentem i z zajadłością, więc krew się polała.
Główni aktorzy tej tragikomedii byli przy tem lekko ranni, ale w tym całym harmidrze, jaki się we flaczarni na Pradze wytworzył, w tej atmosferze przepojonej parą, zza której człowiek człowieka na krok nie widział – padł trupem niewinny, sześćdziesięcioletni robotnik, Abram Puterman.
Odbywał się to wszystko akurat dwa lata temu. Przez ten czas sprawa była w przygotowaniu, aż dopiero wczoraj zasiadło przed sądem na Miodowej czterech oskarżonych: Leonard Jędryszek, Chaim Świcarz, Juljan Pawłowski i Aleksander Fortuna. Właściwym sprawcą zabójstwa Putermana jest Jędryszek, od którego kuli rewolwerowej zginął stary robotnik.
Na Świcarzu ciąży zarzut usiłowania zabójstwa jednego z czterech braci Kolniczańskich, mianowicie Joska. Dwaj pozostali oskarżeni odpowiadają za udział w śmiertelnej bójce.
Pierwszego z oskarżonych broni mec. Leon Berenson, drugiego mec. Kaz. Sterling z aplikantką Kryształówną, dwóch ostatnich – mec. Juljusz Dreszer. W imieniu rodziny pozostałej po zamordowanym Putermanie powództwo cywilne wysokości 75 tys. zł wnosi mec. Jan Ruff.
Rozprawie przewodniczy sędzia Kozakowski, oskarżenie popiera pprok. Kowuczak.
W ciągu dnia wczorajszego przewinął się przed stołem sędziowskim korowód świadków, z których większość stanowili starozakonni. Zeznania ich, aczkolwiek składane pod przysięgą, przyczyniły się jednak raczej do zaciemnienia sprawy. Wyświetliło nieco przebieg samego zajścia dopiero zeznanie st. Posterunkowego Bernarda Górskiego.
Jako biegli występowali wczoraj: dr Karpiński, składający ekspertyzę chirurgiczną i st. przodownik Mackiewicz, biegły w zakresie rusznikarstwa. W chwili oddawania do druku niniejszego sprawozdania – skończyło się właśnie badanie świadków.

Gazeta Polska, Nr 72, 14 marca 1930, s. 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz